EDYTA LEWANDOWSKA
EDYTA LEWANDOWSKA - procentuje regularność
Medalistka mistrzostw kraju w biegach długich Edyta Lewandowska uważa, że Polacy mają coraz większą wiedzę o tym, jak prowadzić zdrowy tryb życia. Jednak jej zdaniem, wiele osób zafascynowanych modą na jogging, na treningach, a także w zawodach biega... za szybko.
„Choć systematycznie wzrasta świadomość tego, jak trenować i się odżywiać, to wśród amatorów panuje tendencja, aby chwalić się, kto więcej i szybciej przebiegł. Nie ważne, jaki jest dystans, dają z siebie maksa. To bardzo częsty błąd” – powiedziała Lewandowska.
Mistrzyni Polski w maratonie z 2009 roku, pracując jako trener, podkreśla początkującym, aby "biegali powoli, stopniowo zwiększając obciążenia treningowe".
„Wypracowanie formy wymaga czasu. Tu nic się nie przyspieszy, zaprocentuje jedynie regularność. Warto pamiętać, że trenując należy monitorować parametry tętna. Długie spokojne wybieganie powinniśmy wykonywać w przedziale tętna ok. 120-130 uderzeń na minutę. Trenując szybciej i na wyższym tętnie realizuje się zupełnie inną jednostkę” – zaznaczyła.
Pochodząca z Łodzi zawodniczka dodała, że początkujących biegaczy gubi zbyt szybka chęć poprawy wyników, która zamiast przynosić efekty treningowe zwiększa ryzyko kontuzji. Z drugiej strony uważa, że osoby, które czynnie uprawiały sporty wytrzymałościowe, są w stanie przygotować się do startu w zawodach nawet w miesiąc. Wszystko według niej zależy od celu jaki sobie stawiają i planowanego wyniku. "Po kilku tygodniach systematycznych treningów pod okiem profesjonalisty realny jest start nawet na dystansie 21 km".
Na pytanie, ile półmaratonów ukończyła, Lewandowska przyznała, że "trudno je zliczyć". Rywalizując w mistrzostwach Polski na tym dystansie pięciokrotnie zdobywała srebrny medal. "W maratonie i na krótszych dystansach również stawałam niejednokrotnie na drugim miejscu podium, stad przydomek Miss Second".
W 2009 roku zdobyła upragniony tytuł maratońskiej mistrzyni kraju. Zawody w Dębnie zapisały się w jej pamięci nie tylko ze względu na sukces.
„Byłam dobrze przygotowana, prowadził mnie pacemaker i uzyskałam sporą przewagę nad rywalkami. Na dwa kilometry przed metą spadła mi z głowy czapka z daszkiem. Wiedząc, że na 99 procent wygram imprezę i reporterzy będą chcieli zrobić mi zdjęcie... zrobiłam w tył zwrot, zawróciłam po czapkę, a trener w szoku rozkładał ręce, nie wiedząc co się dzieje” – wspomniała.
Podkreśliła, że skoro nie pobiłaby rekordu życiowego, a mając bezpieczną przewagę nad rywalkami, to „jak każda kobieta” chciała „ładnie wyglądać na mecie, nie martwiąc się o rozczochrane i spocone włosy”. "Mogłam sobie na to pozwolić, miałam spory komfort psychiczny i dużą przewagę nad czołówką. W końcu kobieta zawsze chce wyglądać atrakcyjnie" - dodała.
Laureatką nagrody im. Tomasza Hopfera w kategorii zawodniczka roku 2015 została... Iwona Lewandowska (LKS Vectra Włocławek). To nie pomyłka przy imieniu.
„Mimo że mamy identyczne nazwisko, to już nie bywamy tak często mylone, jak jeszcze kilka lat temu. Dobrze się znamy, ale... zupełnie inaczej wyglądamy. Ja jestem wysoka jak na maratonkę, a młodsza ode mnie o pięć lat Iwona jest dużo drobniejsza” – wyjaśniła Edyta Lewandowska.